Jęczy żałośnie wicher jesienny,
Liście zwiędłe unosi w dal.
Na serce spada ból dziwny, tajemny
Za dawnem szczęściem bezmierny żal.
Zatem co przeszło jak cudne marzenie,
A jednak znowu rozpala krew,
I wiecznie czuję ust drogich tchnienie,
Widzę ócz tonie i czarną brew.
Uścisk gorący znów pieści i pali
I snuje nić słodkich scen.
Wicher zahuczał ponuro z oddali,
Przerwał i spłoszył mój sen!
W sercu gra echo o dawnej wiośnie
I warem kipi znów krew,
A wicher jęczy, jęczy żałośnie
I lecą liście z drzew![1]