Nie stracisz, goszcząc mnie
Nieufny oberżysto
Nie wyjdziesz na tym źle!
Zysk wyjdzie ci na czysto!
Jestem lekarzem, filozofem
Artystą i autorem sztuk
Strapionym oferuję strofę
Co smutek duszy zbija z nóg
Lekarstwa mam na strupy, wrzody
Wzdęcia, zaparcia i złą krew –
Od smaku mej wężowej wody
W wesołość się zamienia gniew
A dla atrakcji przy kuracji
Serwuję teatr – magię słów
Nagrodą dla mnie – szał owacji
I morze zapatrzonych głów
Nie stracisz, goszcząc mnie
Nieufny oberżysto
Nie wyjdziesz na tym źle!
Zysk wyjdzie ci na czysto!
Dochód niepewny i kosztów bez liku
(Ile artysta, tyle nikt z nas nie zje!)
Trzeba opłacać też urzędników
Którzy kuglarstwo mają za herezję
Jedź w swoją drogę
Ja chcę fach mieć czysty –
Pewniejsze zyski z kurwy niż z artysty!
Jak ty – zapewne ludźmi gardzę
Bom ich z najgorszych widział stron
Jak ty – z pogardy biorę marżę
Za każdy łyk, za każdy ton
A dla atrakcji przy kuracji
Serwuję teatr – magię słów
Nagrodą dla mnie – szał owacji
I morze zapatrzonych głów
Ale najgorsze to choroby
Ukryte w trwodze i we łzach –
Ludzi najtrudniej z nich wydobyć
Najtrudniej w śmiech zamienić strach[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |