Gdy szedłem raz sam po drodze życia w dal,
Me brzemię ciążyło, zmęczony duch łkał.
Tak chciałem, by ktoś był ze mną wśród bied,
Nie wiedząc, że On naprzeciw mi szedł.
I odtąd Jezus ,i ja wciąż ręka w rękę
Dzielimy razem trudności wszelkie.
Czy radość, smutek, czy łzy, czy deszcz,
Czy słońce lśni, DO wszystkie me dni mój
Jezus i ja.
Ach, długi to szlak do niebios jasnych bram,
Choć wąski, lecz prosty tak przyrzekł mój Pan.
Nie martwię się już, wszak drogę On zna,
Idziemy we dwóch: mój Jezus i ja.
I odtąd Jezus...
Wciąż będę Go czcić za ten miłości dar,
Wciąż będę wkrąg głosić: Bóg kocha bez miar.
Chcę przy Nim wciąż trwać, On szczęście mi da
Na wieki wśród chwał mój Jezus i ja.
I odtąd Jezus...[1]