Już mi się sprzykrzyło
w kawalerskim gronie,
trzeba mi podobno
pomyśleć o żonie.
Wszystko mi się w myśli kryśli,
żadna mi do moji myśli;
mam ja myśl nie taką,
pojąć byle jaką.
Choćbym wziął chłopównę,
nie do mego stanu,
ledwo wieczór sobie
a cały dzień panu pańszczyzna
Pan delikatnym zwyczajem
wiecznie potrząsa nahajem;
jakbym się rozżalił
z panem się prowadził.
A so miescki panny
ni mam żadnej chęci;
bo ta nic nie robi
ino zawsze święci.
Stojiać w oknie, jeść, pić ładnie,
czekać gości – hej! paradnie!
nie znają żadnego
sprzętu domowego.
Warszawskie panienki
są wielkiej ochoty
tylko że nie znają
domowej roboty.
Letko szyć, pięknie haftować,
długo się w łóżku wczasować
dla niej bez Warszawy
nie ma już zabawy.
Nie będę się żenił
jak pomiarkowałem
będę panny kochał
jak dawniej kochałem.
Niech przepadnie ożenienie
mam mieć takie umartwienie
bez kochanej żony
mogę być zbawiony.[1]
1. |
Domagała, Konstanty Ryszard, Pieśni mazowieckie wg Oskara Kolberga, Siedlce, Centrum Kultury i Sztuki Województwa Siedleckiego, 1990, s. 9. |