Kiedym jechał od mojej dziewczyny,
Miesiące świecił wysoko
Ona za mną oknem spoglądała,
bym odjechał daleko:
Gdym odjechał na czworo staj pola,
Ona za mną wołała:
– Wróć się, Jasiu, wróć się mój najmilszy,
Czemżem cię rozgniewała?
– Oj, nie wrócę, nie wrócę do ciebie,
A powiem ci dlaczego:
Kiedym jechał pod twojem okienkiem,
Widziałem tam innego.
– Nic mój Jasiu na to nie uważaj,
Mój Jasienku najmilszy,
Bo choć z innym rozmowę ja miałam,
Tyś jest milszy, niż inszy!
– Gdy jechałem przez twój ogródeczek,
Tam, gdzie jawor zielony,
Tyś łamała innemu gałązkę –
Byłem wtenczas wzgardzony.
Oczy płaczą, serce lamentuje,
Utulić się nie mogę:
Wezmę ci ja karabin na ramię
I powędruję w drogę!
I pojechał Jaś w daleką drogę,
I już nigdy nie wrócił,
Bo serdeńko swoje rozżalone
Na wieki już zasmucił.[1]
1. |
Schiller Leon, Śpiewnik żołnierski. Cz. 1, Kraków, Piast, 1915, s. 10. |