O, wyłóż parkiet wykładziną
Kryj go dywanem, syp trociną
Strój ściany w warstwy styropianu
Kluczyk gdzieś zgub od fortepianu
W przedsionku w dzwonku umieść śmiele
Watę, by zgłuszyć decybele!
Mleczarzu, stłum dźwięk szklanek szklisty
Śmieciarzu, w ruchach zamaszystych
Kubłem o chodnik nie łup, proszę;
Ciszej wtykajcie, listonosze
Kartę pocztową w szparę dźwieży;
Wy, domokrążcy, ankieterzy
Badacze pism św., rozmowni
Reprezentanci elektrowni –
Niechaj nikt zbliżyć się nie waży;
Specjalna prośba do lodziarzy:
Okrzykiem: „Lody” nienawiści
We mnie nie budźcie; komuniści
Czy całkiem jawni, czy też krypto –
Wiedzcie, że byle buta skrzyp to zbrodnia;
Ty, kocie, niechaj do cię dotrze
Że, twoje kocie, łapy, łotrze
Też łotrze szelest czynią w sieni;
Niech ścichną nawet kongresmeni
Niechaj nic nie drgnie we wszechświecie:
Klorynda znowu jest na diecie
A żeby schudnąć i swe krągłości
Chce spłaszczyć i w tym celu pości
Jest kłębkiem dygocących nerwów
Że zaś bez większych ściga przerw ów
Cel, jakim szczupła jest figura
Niechaj mnie nikt nie pyta która
I jaka to najnowsza dieta;
Wiem tylko, że to nie ta
Co tamtym razem (której zręby
Tworzył cynamon i otręby)
Ileż ich było do tej pory:
Ser plus surowe kalafiory
Potem maślanka plus banany
Potem w oliwie rozbabrany
Sok cytrynowy z sacharyną
Potem zasadą znów jedyną
Było jeść to, co wzrasta
Na drzewach, potem była pasta
Z ryb z solą (solą odsoloną:
Sól szkodzi, gdy jest solą słoną)
Jakieś sałatki z morskiej trawy
Twaróg z tatarem – smak potrawy
Podobnej musiał wprawić w drżenie
Nawet kobiece podniebienie
Któż zgadnie, co jest nowej diety
Podstawą: szpinak plus pulpety
Brukwiowe ? żółtka jaj pingwinów?
Który z tysiąca magazynów
Kloryndę natchnął znów nadzieją?
Wiem jedno: gdy przez całe dnie ją
Trzyma w reżymie swoim dieta
Z Kloryndy straszna jest kobieta
O, wyłóż parkiet wykładziną
Kryj go dywanem, syp trociną
Strój ściany w warstwy styropianu
Kluczyk gdzieś zgub od fortepianu
W przedsionku w dzwonku umieść śmiele
Watę, by zgłuszyć decybele!
Mleczarzu, stłum dźwięk szklanek szklisty
Śmieciarzu, w ruchach zamaszystych
Kubłem o chodnik nie łup, proszę;
Ciszej wtykajcie, listonosze
Kartę pocztową w szparę dźwieży;
Wy, domokrążcy, ankieterzy
Badacze pism św., rozmowni
Reprezentanci elektrowni –
Niechaj nikt zbliżyć się nie waży;
Specjalna prośba do lodziarzy:
Okrzykiem: „Lody” nienawiści
We mnie nie budźcie; komuniści
Czy całkiem jawni, czy też krypto –
Wiedzcie, że byle buta skrzyp to zbrodnia;
Ty, kocie, niechaj do cię dotrze
Że, twoje kocie, łapy, łotrze
Też łotrze szelest czynią w sieni;
Niech ścichną nawet kongresmeni
Niechaj nic nie drgnie we wszechświecie:
Klorynda znowu jest na diecie[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |