Zjawiłeś się bezgłośnie
Niczym wiatr
W jasności dnia stanąłeś
W moim oknie
Nie miałam w sobie nic
By Tobie dać
Pustynią byłam
Wypaloną słońcem
Podniosłeś mnie jak dziecko
Albo klucz
Odnaleziony w trawie
Nad urwiskiem
Na nowo mnie uczyłeś
Prostych słów
I jak znajdować
Pierwszy raz we wszystkim
W szklanej kuli trzymam tamte dni
I naszych nocy smak
Dobrze wiem kim byłeś dla mnie Ty
Kto wie kim byłam ja...
Podobno umrzeć można
Tylko raz
Z krawędzi chwili skoczyć
Prosto w nicość
Spadałam zapatrzona
W Twoją twarz
By zrodzić się ponownie
Bardziej żywą
Choć drogi nasz
Już nie zejdą się
A nasze ciała
Nigdy nie spotkają
Na zawsze pozostaniesz
Częścią mnie
Wrośnięty w tarczę serca
Bystrą strzałą
W szklanej kuli trzymam tamte dni
I naszych nocy smak
Dobrze wiem kim byłeś dla mnie Ty
Kto wie kim byłam ja... dla Ciebie?
Odszedłeś bezszelestnie
Niczym wiatr
W jasności dnia stanęłam
Całkiem sama
Dziś tyle w sobie mam
By komuś dać
I za to Tobie
Podziękować chciałam[1]
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |