Był raz król, wielki pan,
Jadła miał bez liku
I był też w kraju tym
Kmieć imieniem Mrzygłód.
Biedny Kmieć z dobrych lat
Miał koników siedem,
Przyszedł głód, wielki głód,
Ostał mu się jeden... Trala, trala,
Was też to dziś czeka!
A tu król, niby nic,
Gęś z pulardą wcina
I już paź niesie doń
Dzban przedniego wina.
A gdzie tam duma kmieć:
„Co ja teraz zrobię?
Córki dwie z głodu ssie...”
Zjadł córeczki obie! Trala, trala,
Kmieć córek już nie ma!
A tam król, wielki pan,
Pieczeń je z bekasa
I już paź bieży doń
By popuścić pasa.
A gdzie tam Mrzygłód-kmieć
Chudnie na kształt cienia,
W końcu bez ducha padł
Martwy z wycieńczenia. Trala, trala,
Nie ma już kmiecia!
A ów król skoro świt
Zeżarł świnię całą
Aż mu brzuch, tłusty brzuch,
Z hukiem pękł jak balon!
Jeden tu, drugi tam,
Obaj leżą w grobie;
Kim był król a kim kmieć?
Odpowiedzcie sobie! Trala, trala,
Zapraszamy do kółka!
Trala, trala!
Raz, dwa, trzy –
– Czemu pani nie tańczy?
Raz, dwa – nie ma kmiecia!
Nie ma króla!
Trala, raz, dwa!
Wesoło!
Raz! Dwa![1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/ |
2. |
https://online.zaiks.org.pl |