Pan mnie pyta, dlaczego nie tańczę
Czemu tańca nie porwie mnie szał
Tylko stoję pod ścianą i patrzę
na ten bal, piękny bal, wielki bal
I choć w krąg dźwięczy znana melodia
nie chcę tańczyć i wciskam się w kąt
Czemu tak nieprzystępna i chłodna
Jakbym była nie stąd, ach nie stąd?
Bal na sali zwierciadlanej
świat wiruje od lustra do lustra
lecz ten czas zaczarowany
już nie porwie za sobą kopciuszka
Pryśnie czar – zniknie bal z pierwszym kurem
Świt przez parkiet przetoczy się kołem
Na mnie znów czekać będzie za murem
drobny mak wymieszany z popiołem
Bal na sali zwierciadlanej
potężnieje w baśniowych feeriach
lecz nie dla mnie już ten taniec
w pantofelkach z atłasu i srebra
Pan mnie pyta dlaczego nie tańczę...
I na przekór lustrzanym odbłyskom
nie chcę tańczyć i trzymam się z boku
Bo ten bal wielki bal to nie wszystko
Jutro wszystko zamieni się w popiół
Bo ten bal jest jak bańka mydlana
naszych westchnień niesiona podmuchem
lecz rozpryśnie, nie dotrwa do rana
i kopciuszek znów będzie kopciuchem
Będziesz wołał lecz nikt nie odpowie
i poczujesz, że wkoło jest pustka
Nie ma tłumów na sali balowej
Byłeś sam. Odbijałeś się w lustrach[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |