Druzgocąc się o skalną ścianę
Potoki szumią niosąc pianę
I krążą orły rozkrzyczane,
I szlocha bór, i błyszczą skryte
Mgieł tumanem wierzchołki gór.
Raz się lodowce stąd urwały,
Jak grzmot runęły ciężkie zwały
I wąwóz ten zlodowaciały
Zagrodził śnieg i wstrzymał
Huczny i wspaniały Tereka bieg.
I zamilkł ryk wzburzonej rzeki,
Lecz prące z tyłu fale szeregi
Przebiły gniewem mroźne śniegi,
Tereku zły! I wściekły wody
Na twe brzegi potopem szły.
Długo lodozwał na wybrzeża
Nieroztopioną masą leżał.
I rozjuszony Terek bieżał
Przez mroźny spód, i szumem
Piennych fal uderzał w sklepiony lód.
Szeroki trakt wiódł po nim ongi,
Pędziły konie jak przez lądy
Stepowy kupiec swe wielbłądy
Prowadził na nim, gdzie dzisiaj
Mknąc sprawuje rządy Eol niebianin.[1]