Idzie ślepy lirnik z pochyloną głową
Krajem spustoszałym nawałami chwały
Nasłuchując głosów. Głosy brzmią grobowo.
Śpiewa o przeszłości za kusztyk gorzały.
Jest w gorzale prawda, ból jest i zabawa,
Zamęt w pustych głowach, interes w zamęcie.
Nic nie wiedzą ludzie, więc pytają Dziada
– Mów, co mamy robić? Mów, co z tego będzie?
– Z pismem błyskawic obyte źrenice
Tak się rozwarły, że wzrok z nich wyplusnął,
Gdy grom się w pomruk obrócił i w ciszę,
W której świt chmurny przykucnął.
Nie wiem, co będzie, bom ślepy wędrowiec,
Lira ma – za mnie przebiera w tematach;
Stara nadzieja, czy cierpienia nowe?
Kabza, czy nowa krucjata?
Pioruny prądem nabiły tę ziemię;
Gdzieś zawiązują się konfederacje,
Rozprasza się pospolite ruszenie,
Posągi – stoją na warcie.
Kruszy się jedne a kuje kolejne
(Kując i zbroje przy tym i kosy)
Skończył ślepy lirnik, co zostało – wypił,
Poszedł w swoją drogę przez popiół i śnieg
I pytają ludzie: – wróż to, czy to polityk?
Wariat, czy poeta? Czy to wieszcz, czy szpieg?
Wywracają każde proroctwo na nice,
Kłócą się o znaki magiczne wśród pomstw.
A on pod powieką widzi błyskawice,
Słyszy ciszę i pomruk – co przechodzi w grom.[1]