Ludzie nie okłamujmy siebie,
Ludzie jest przecież jeszcze Bóg,
Dzisiaj czy jutro, wcześniej czy później,
Staniesz na sądzie u Jego Stóp.
Dlaczego tysiące dzieci,
Codziennie z głodu umiera?
Dlaczego tysiące innych ma chleb,
Lecz ojców swych nie ma?
Kto winien, że widmo wojny,
Znowu zagląda nam w oczy?
Czemu spokojny człowiek,
Nie pewien już dnia i nocy.
Ludzie nie okłamujmy siebie...
Głupcze! Masz pełne spichrze,
I wciąż pomnażasz swe dobra,
Ślepe twe serce nie widzi,
Jak Kain zabija Abla.
Pracujesz ciężko dzień cały,
Liczysz zarobek i nie wiesz,
Że nawet najlepszym autem,
Do nieba nigdy nie wjedziesz,
Ludzie nie okłamujmy siebie...
Gdzie miłość ludzka zwyczajna,
Kto zbrukał ją i splugawił?
Kto łzy policzy przelane?
Kto zło A krzywdy naprawi?
A On rozpięty na krzyżu,
Patrzy jak gonisz za szczęściem,
Ojcze nie wiedzą co czynią.
Przebacz im Ojcze raz jeszcze.
Ludzie nie okłamujmy siebie...[1]