Moje działania przewidziane przez handlowców
ruchy śledzone przez czujniki i kamery
stargetowany, sklasyfikowany
słyszę wołanie dla mojej grupy docelowej
Kupuj, konsumuj, korzystaj, wydawaj
pracuj, zarabiaj, haruj, awansuj
ciesz się, żyj w pędzie, pochłaniaj
buntowników wyłączamy
Przyjemne melodie umilają zakupy
wrzeszczące reklamy przyciągają wzrok
wielkie obniżki ogłupiają rozsądek
pusty portfel i dom pełen śmieci
Nie słyszymy ciszy – nie szukamy spokoju
nie rozumiemy już znaczenia prostych słów
uśpiona wrażliwość, ucieczka w przyjemność
winy odkupione kartą kredytową
świat dzieje się swoim pędem
gonią ludzie swoje sprawy
elita kosztem mas buduje imperium
trzaska bat i komornik się czai
Kupujemy w galeriach
pracujemy na galerach,
za marne grosze budujemy piramidy
trzaska bat, arbeit macht frei
„wstydzę się bardzo, ja – człowiek”
Niewolnicy w łagrach za rachunki i za chleb
niewolnicy w biurach za haracz dla skarbowych
trzymają nas tak bez wyroku
licząc, że damy im spokój
możesz patrzeć, nie możesz dotknąć
możesz dotknąć, nie możesz mieć
mieć czy być? Być czy mieć?
Rośnie wkurwienie, rośnie gniew
Pies skamlący dostał kamieniem
człowiek proszący dostał w twarz
polała się krew jak zwykle wieczorem
„wstydzę się bardzo, ja – człowiek”.[1]
1. |
http://www.wlochaty.most.org.pl/ |