Wariant 1
StrzałkaIdzie Maciek bez wieś
Z bijakiem za pasem!
Przyśpiewuje sobie
Dana, dana czasem!
A kto mu w drodze stoi,
Tego pałką bez łeb złoi,
Oj, ta dana, dana,
Dana, dana, da.
Oj, biedaż nam, bieda,
Że nasz Maciek chory,
Już w karczmisku nie był
Ze cztery wieczory.
Oj, któż nam tu zaśpiwa,
Oj, któż nam kupi piwa,
Oj, ta dana, dana,
Dana, dana, da.
Umarł Maciek, umarł
Już leży na desce,
Gdyby mu zagrali,
Podskoczyłby jeszcze
Bo w Mazurze taka dusza,
Gdy zagrają, to się rusza,
Oj, ta dana, dana,
Dana, dana, da.[1]
Wariant 2
StrzałkaThere goes Mathew
With a stick in his belt,
Singing to himself:
Dana, dana.
Whenever anyone gets in his way
He pounces him on the head.
How sad, how sad!
Mathew is sick,
He's been missing from the tavern
For four straight nights.
Who'll sing for us,
Who'll buy our beer?
Mathew is dead
And lies on his bier,
But if someone plyed for him,
He'd jump up.
Because a Mazur has so much spirit,
That though he's dead, he'd dance again.[1]
1. |
Dziewanowska Ada, Pierce Andrea, Songs from the Krakowiak Polish Dancers’ Repertoire, s. 6. |