Było tak smutno, tak pusto było,
chyba czekałem, czekałem właśnie na miłość,
gdy rozbłysnęły o szarej porze
jej oczy w moim, w moim telewizorze.
Lecz jak komuś do tego się przyznać,
że tak dziwnie łopoce mi serce,
i że kocham się w małej spikerce
tak uparcie, żałośnie...
Cóż, że nie mam nadziei najmniejszej,
gdy jej oczu nie mogę zapomnieć,
chociaż śmieją się przecież nie do mnie
tak pogodnie, radośnie...
I dzisiaj Ziemia już nie jest pusta,
znajome włosy, znajome, znajome usta,
znajomy uśmiech o szarej porze,
gwiazdy jej oczu w moim telewizorze.
I choć prawa mi nikt nie udzielił,
to zazdrosny zrobiłem się trochę,
bo zazdrosny jest każdy, kto kocha
tak uparcie, żałośnie...
Ale marzeń mi nikt nie odbierze,
a w marzeniach ją trzymam za ręce,
jest mi dobrze przy małej spikerce,
Tak pogodnie, radośnie...[1]