Zgłoszenie do artykułu: Małgorzatka

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Za górami za lasami

Tańcowała Małgorzatka z cyganami

Przyszedł Ojciec przyszła matka

Choć do domu choć do domu Małgorzatka

Ja nie pójdę idźcie sami

Wole tańczyć wole tańczyć z cyganami.

Taki jest początek opowieści

O Indyjskim Jarmarku

Który odbył się w mieście

Cieszynie, Kieżmarku,

Bagdadzie, Nowym Targu,

W Rzymie, w Jeruzolimie,

Pod Bieszczadem, gdzie nie Bieszczad, nie Beskid,

Ale taki polski Hindukusz niebieski,

gdzie Cygany,

I gdzie Ona – zamaszysta, kraciasta, kwiaciasta -

naczynie żądz,

Idzie szybko ulicami pstrokatego miasta,

Papirosku, papirosku ćmiąc...

A ten jej tancerz, Dżuli imieniem,

Twardy w ramionach, pierś – łuk,

Kamienie, kamienie, Kamienie, kamienie na szosie tłukł.

a każdy cios – wstrząs,

a każdy cios: tors – brąz.

Patrzy dziewczyna:

wrząca smołą czupryna,

oczy – arabia,

tors – brąz,

pot

z torsu

miedzią

spływa,

a każdy cios – wstrząs,

a każdy cios: tors – brąz.

„Cygan, Cygan, gdzieś ty bywał?

Kamienie tłuczesz?

Widzisz? Ręka. Włosy nią uczesz,

Uczesz włosy żywym grzebieniem,

Żebyś był ładny – i chodź w pląs!

Kamienie, kamienie, Kamienie, kamienie,

Kamienie, kamienie, tors-brąz!

A na mnie – dotknij – tylko ta kiecka,

Cieniuśka – czujesz – nie!!! grzech!

A moja mama z domu Różniecka,

A ojciec...”

– i w śmiech, w śmiech! w śmiech!

I zerwała kłos jęczmienia wąsaty,

Niedaleko stanęła – o kłos,

I łaskocze go kłosem włochatym,

Kłośnym włosem łaskoce mu nos...

„Cygan, Cygan, gdzie masz wąs?”

I chichoce chutliwie i tkliwie,

Aż pod brązem wystąpił – pąs,

Ale jeszcze wali uporczywie:

Tors – brąz.

A ta bliżej, bliżej, o włos,

Coraz chytrzej, coraz urodziwiej...

Popatrzyła. Uśmiechnęła się,

„Daj się sztachnąć” ..

Zaciągnęła się.???

Dymek puściła mu w twarz:

„Cygan, Cygan, co mi dasz?”

Inni, o! nie żałowaliby,

Jak nic pięćset złotych daliby.

W Katowicach jeden szwab

To mi tysiąc złotych kładł.

Nawet ładny, nawet młody,

Ja w cukierni jadłam lody:

Malinowe, ananasowe

(Bo ja lubię owocowe).

On pochodzi, grzecznie wita się,

Ja go nie znam, a on pyta się:

„Ist der Platz powiada –frei?”

(Jeszcze raz się sztachnąć daj.)

Zaciągnęła się. Uśmiechnęła się.

Jak kot w miękki kłąb zwinęła się.

Mówię: „Frei”. Bo czemu nie?

Siadł i zaczął kusić mnie.

Że on dobry, że ożeni się,

Że on stały, nie odmieni się,

Że on w banku krocie ma

I w Cieszynie ciocię ma.

A ta ciocia... No jednym słowem

Dwie piećsetki seledynowe

Kładł mi na stół, żebym w holu

Dziś czekała w „Metropolu”.

Ja go słucham, bo on miły,

A mnie lody się roztopiły:

„Czego ty u Cyganów szukasz?

Źle ci to w domu?

Kocha się w tobie dependent, pan Łukasz,

I pan Paweł, perukarz,

A ojciec w rynku ma sklep z galanterią,

A matka z domu Różniecka,

A wuj Różniecki był uczestnikiem,

A stryj Kościński jest kanonikiem,

A uczyłam cię przecież od dziecka:

Dajże ty pokój tym breweriom,

Życie trzeba na serio,

Wuj uczestnik przewróci się w grobie,

Stryj kanonik pozbawi cię spadku!

Zmiłuj się, przestań, zaszkodzisz sobie!

Chodź do domu, chodź do domu, Małgorzatko!”[1]

Bibliografia

1. 

http://www.jerzysatanowski.com/piosenki.malgorzatka.html
Strona internetowa Jerzego Satanowskiego [odczyt: 09.10.2015].