Huczą basy, tętnią ściany,
Brzmi muzyka w rytm kochany,
Świateł struga drży i mruga,
Milknie rozmów gwar.
W każdym oku skry migocą,
W każdym sercu war.
/Bo jak fala się przewala
Mazur we sto par, oj dana, dana/bis
Nuta burzą z góry spada,
Grzmi hołupców kanonada,
I z tupotem i łoskotem
Pstry się tłoczy tłum,
Niby tabór rozhukany
Pod wichury szum.
Niby rwący, a gorący
Potok hardych dum.
Podgoleni, podstrojeni,
Gdzież się wyda młódź dorodniej!
Złota łuna bije od niej
W chłopa chłop na schwał!
Pomykając każdy butnie rękę wznosi.
Kiem błyska, wokół ciska snop ognistych strzał.
Przy nich w pląsach wdzięcznie płyną,
Jak łabędzie tonią siną,
Jak królewne dumne, pewne,
Hoże jako kwiat,
Z warkoczami, co za niemi
mkną ochoczą w ślad.
Cud dziewice, krasawice
W tęczy barwnych szat oj, dana.
Bo mazura dziwna władza,
I weseli i odmładza,
I nastraja, i upaja,
I rozprasza ból,
Bo to taniec nad tańcami,
Wszystkich tonów król, oj, dana, dana.
Bo się począł na tej ziemi,
Śród tych niw i pól, oj, dana, dana.
Bo się począł na tej ziemi,
Śród tych niw i pól, oj, dana, dana.
Śród tych niw i pól.[1]