Miał ojczulek trzy córy,/bis
którym posag wydać chciał./bis
Jako tę najstarszą wydawał,/bis
trzy tysiące darował./bis
„Bierz ty, córulu, byś miała,/bis
abyś mnie na starość chowała,/bis
kiedy ja nie będę mógł robić,/bis
na moje nogi nie chodzić.”/bis
Jako tę weśredną wydawał,/bis
dwa tysiące darował./bis
„Bierz ty, córulu, byś miała,/bis
abyś mnie na starość chowała,/bis
kiedy ja nie będę mógł robić,/bis
na moje nogi nie chodzić.”/bis
Jako tę najmłodszą wydawał,/bis
tylko jej tysiąc darował./bis
„Bierz ty, córulu, byś miała,/bis
abyś mnie na starość chowała,/bis
kiedy ja nie będę mógł robić,/bis
na moje nogi nie chodzić.”/bis
Poszedł do najstarszej i płakał,/bis
smutnie, żałośnie narzekał:/bis
„Ja już nie moge nic robić,/bis
na moje nogi nie chodzić.”/bis
Kiedy go oknem ujrzała,/bis
zaraz mu kamień podała:/bis
„Weźcie, ojczulku, topcie sie,/bis
abyście mi więcej nie przyszli.”/bis
Poszedł do weśredniej i płakał,/bis
smutnie, żałośnie narzekał:/bis
„Ja już nie moge nic robić,/bis
na moje nogi nie chodzić.”/bis
Kiedy go oknem ujrzała,/bis
zaraz mu noża podała:/bis
„Weźcie, ojczulku, żgnijcie sie,/bis
byście mi tu więcej nie przyszli.”/bis
Poszedł do najmłodszej i płakał,/bis
smutnie, żałośnie narzekał:/bis
„Ja już nie moge nic robić,/bis
na moje nogi nie chodzić.”/bis
Kiedy go oknem ujrzała,/bis
zaraz mu chleba podała:/bis
„Weźcie, ojczulku, i jedzcie,/bis
a mi to dziecię kolebcie.”/bis[1]