Chodziło szukało oknem wyglądało
Wracało zawsze samo
Chodziło szukało przed bramą stawało
Wracało zawsze samo
Szło przed siebie w wiosenną słotę
Chodziło szukało na jarmarki pchało
Wracało zawsze samo
Chodziło szukało oknem wyglądało
Wracało zawsze samo
Nagle znalazło
Upadło
Znieruchomiało
Zamarło
O pocałunku, któryś jest w niebie
Razem z duszami bzu i jaśminu!
Krwi i bezsennych łąk gwiezdnych synu!
O pocałunku , któryś jest w niebie
O treści wszystkich myśli i czynów!
O upragniony mej duszy chlebie!
Tęsknoto wichrów! Bajko jaśminów!
O pocałunku, któryś jest w niebie!
Me smutne usta zwiędną w czas krótki
A gdy z nich barwa oddana glebie
W amarantowe przejdzie stokrótki
Wówczas mi zagrasz twą pieśń skrzypcową
Zamkniesz mnie w obce wieczności słowo
O pocałunku, któryś jest w niebie![1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |
2. |
http://www.jacekniedziela.com/ |