Przy małej wiejskiej kapliczce stojącej wedle drogi
ukląkł rzępoląc na skrzypcach wędrowny grajek ubogi
Od czasu do czasu grający bezzębne otwierał wargi
To przekomarzał się z Bogiem to znowu się korzył bez skargi.
Hej Panie Boże coś wielkim gazdą nad gazdami
po coś mi dał taką skrzypkę, co jeno tumani i mami.
Spraw to, ażebym na zawsze umiał dziękować ci Panie,
że sobie rzępolę jak mogę, że daję Ci na co mnie stanie
A jeszcze bardziej chroń mnie od najmniejszej zawiści,
że są na świecie grajkowie w pełni szumniejszych liści.
I niechaj pomnę w mym życiu czy bliskim, czy też dalekim
żem człowiek jest przede wszystkim i niczym więcej jak człowiekiem
A w końcu bym przy tej kapliczce obok tej wiejskiej drogi
klękał i grywał na skrzypcach wędrowny grajek ubogi.[1]