On szedł w spiekocie dnia,
I w szarym pyle dróg,
A idąc uczył kochać i przebaczać,
On z celnikami jadł,
On nie znał kto to wróg,
Pochylał się nad tymi, którzy płaczą.
Mój Mistrzu, przede mną droga,
Którą przebyć muszę tak jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie,
Których kochać trzeba tak jak Ty.
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar,
Wziąć w ramiona tak jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko,
Jeśli będziesz ze mną zawsze Ty.
On przyjął wdowi grosz i Magdaleny łzy,
Bo wiedział co to kochać i przebaczać,
I późną nocą On do Nikodema rzekł,
Ze prawdy trzeba pragnąć, trzeba szukać.
Mój Mistrzu, przede mną droga...
Idziemy w skwarze dnia,
I w szarym pyle dróg,
A On nas uczy kochać i przebaczać,
I z celnikami siąść,
Zapomnieć kto to wróg,
Pochylać się nad tymi, którzy płaczą.
Mój Mistrzu, przede mną droga...[1]