Nie mój Dunajec szumi mi
nie moja bystra woda
Tylko przechodzą stare sny
swoboda, ech, swoboda.
Nie przypominaj mi się śnie
w młodości mojej zdrowej,
bo mi żal w piersi duszę rwie
nad siłą ludzkiej mowy.
Nikt tak nie kochał smolnych watr
trzasku i dymu stosów
I nikt znad głuchych szczytów Tatr
patrzących w dół niebiosa.
Iw świecie nikt nie kochał tak
samotnej skalnej drogi urwisk,
gdzie w dole buja ptak
i groza pieści nogi.[1]