O jasny, jasny ptasząt śpiew,
zielony zboża łan.
W gałęziach młodych jeszcze drzew
zachodzi księżyc pan.
Z balkonu młody jeszcze Bóg
spogląda w oczy nam.
A serce pyta: puk, puk, puk,
no, jakże będzie tam?
O jasny, jasny ptasząt śpiew,
upalny wstaje dzień.
Przemienia lato wodę w krew,
Nie daje chłodu cień.
Zmęczony anioł w kącie śpi
i diabeł zasnął sam.
A serce pyta: czy to ty,
no, jakże będzie tam?
O cichy, cichy ptasząt śpiew,
jesienią zdobny sad.
Skulone milczą stada mew,
siwieje stary świat.
Brodaty na nas patrzy Pan,
kurtyny sczerniał plusz.
A serce znowu rusza w tan
i nie wie, że to już.[1]
1. |
http://sewerynkrajewskifundacja.com/nowa/wp-content/uploads/2016/07/no_jakze_bedzie_tam-1.pdf |