Zgłoszenie do artykułu: Obława IV

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Oto i ja, w posoce skrzepłej osaczony,

Ja – wilk trójłapy wśród sfory płatnych łapsów

Staję i warczę, kaleki i bezbronny,

Szczuty jak pies od niepamiętnych czasów.

Uciekać dalej nie będę już i nie chcę,

Więc pysk w pysk staję z myśliwym i nagonką.

Mdławy niewoli zapach nozdrza łechce

I nagła cisza unosi się nad łąką.

Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,

Lecz las jest nasz i łąki są nasze!

Wilk wolny wyje, na smyczy pies – skowyczę

I bać się musi i swoich braci straszyć.

Popatrzcie na mnie, gończe psy zziajane,

Bite za próżną pogoń za swym bratem –

Stoję przed wami, po stokroć zabijany

Z blizną na karku, z odgryzioną łapą.

Nie ufam wam, ale i nie chcę zaufania,

Swoje za sobą mam i macie wy za swoje.

Byłem ścigany, byliście oszukani

A oszukanych sfor – ja się nie boję.

Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze…

Podejdźcie do mnie wy, karmione z ręki,

Kikut i blizna to wolności cena.

Sam tylko zapach jej zaciska szczęki

Psa, w którym skomle zapomniany szczeniak.

Po lasach jeszcze wciąż żyją wilki młode,

Porozpraszane przez bezrozumne salwy,

Silne i wściekłe, i strasznej zemsty głodne

I ja je kocham i tak mi bardzo żal ich!

Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze…

Niejeden z was, co się na miskę łaszczy

Zapominając swoje niespokojne sny –

Wie wszak, że bije ręka, która głaszcze,

Na pierwszy objaw jedynego zewu krwi.

Skomleć o łaskę – niegodne psa, ni wilka,

Dać się tresować i na rozkazy czekać:

Nasza ma być najkrótsza życia chwilka,

I być wyborem – przyjaźń do człowieka…

Wilk wolny – wyje, na smyczy pies – skowyczę

I bać się musi i swoich braci straszyć.

Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,

Lecz las jest nasz i łąki też są nasze![1]

Bibliografia