Grają trąby i werble warczą
Idzie Dreptak na rentę starczą
Idzie Dreptak z bladym obliczem
Tylko oczy mu płoną jak znicze
Idzie Dreptak, łza mu z oka płynie
A właściwie się cieszyć powinien
Bo go czeka szlafrok, samowarek
Ciepłe kapcie i w klatce kanarek
I w ogóle dolce far niente(1)
Jak już pójdzie na tę starczą rentę
Idzie Dreptak, brzmią śpiewy chóralne
Niosą przed nim listy pochwalne
I dyplomy niosą, jeden i drugi
I Brązowy oraz Srebrny Krzyż Zasługi
Idzie Dreptak długim korytarzem
Niosą przy nim zapalone lichtarze
A dwie śliczne młodsze buchalterki
Sypią przed nim kolorowe papierki
Idzie Dreptak korytarzem jak szosą
Trochę idzie, a trochę go niosą
W oczach blask ma, w dłoniach ma liczydła
W nozdrzach zapach kawy i kadzidła
Idzie Dreptak, coraz jaśniej świeci
Trochę idzie, trochę jakby leci
Już nie musi podpisywać listy
Już się robi niebieski, przejrzysty
Już się robi lekki jak dmuchawiec
Już jak anioł jest i jak latawiec
Już wybywa, odpływa do góry
Między chmury, lazury i chóry
Już nie Dreptak, lecz meteor, kometa...
Coś gdzieś pękło
I zwolnił się etat[1]
(1) dolce far niente – z łaciny: słodka bezczynność
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |