Raz tragarz staruszek, co z portu do Aten towary słał
Z nieszczęścia popaść chciał w rozpaczy szał
Bo zginął mu osiołek, jedyny pomocnik, co jego trud od dawna
dzielił z nim wśród życia zmud
A biedny staruszek na próżno go szukał przez noc i dzień
Aż wreszcie stracił już nadziei cień
Więc idzie do Aten i prosi archonta by litość
i jaką radę mu w tej trosce dał:
„O panie litość miej! do władzy twej się zwracam z lękiem, pokorą
Ten osioł mój, doprawdy wierzyć chciej, jedyną w mej starości teraz był podporą”
I skończył skargę swoją temi słowy: „O panie to był osioł wyjątkowy”.
A archont sędziwy zamyślił się chwilę, aż wyrzekł sam
Staruszku ja ci już swą pomoc dam
Tu będzie pojutrze zebranie ludowe ty na nie zdąż
i gdzieś w pobliżu tak stój przy mnie wciąż
A tragasz posłuszny gdy nadszedł dzień trzeci przychodzi już
I przed archonta gmach staje tuż tuż
Archont wychodzi spogląda na tłumy dał ręką znak
i każe w trąby dąć i głosić tak:
„Niech stanie tutaj wraz młodzieniec, który nigdy nie pił kropli wina, co w kości też nie zagrał ani raz
i który nawet nie wie, co to jest dziewczyna,
jeśli się znajdzie kto na to wezwanie, niech zaraz tutaj przed archontem stanie”.
A gdy słowa przebrzmiały zrobiła się cisza jak makiem siał
I cały ludzki tłum zdumiony stał
Czy znajdzie się taki co kobiet nie zaznał wśród żadnych sfer
Co nie zna wina i ponętnych gier
Więc każdy zdumiony rozgląda się wkoło, wytęża słuch
Aż wtem w oddali gdzieś powstaje ruch
To jakiś młodzieniec przedziera się szybko przez ludzki tłum
już przed archontem jest i mówi tak:
„To właśnie jestem ja, co to pijaństwa nie zna, ani innej zmazy,
Ja nie wiem też, czem jest hazardu gra, a zaś od kobiet stronie tak jak od zarazy”.
Tu przerwał archont: „Bierz tragarzu tego, to będziesz osła miał wyjątkowego.”[1]