Senne pokoje,
My we dwoje…
Szepczesz: „Przysięgi nie naruszę…”
Oczy –
Niebieskim lodem twoje
Oczy –
Lustrują lodem duszę.
Tyżeś to tutaj? Czyżby –
Czyżby?
Moja srebrzysta panno jasna –
(To zamieć, której pęd muzyczny
Ulotną falą mnie pogłaskał) –
Przędąc
Swą delikatną wełnę,
Będąc
Jak śmiech i płacz poecie –
Wsączyłaś się przez okno szczelne
Śnieżnym i kruchym białokwieciem…
Kurzy śnieg mokry,
Muślinowy
Jak lilia przezroczystej dłoni…
Okryj
Mnie płaszczem siwym, szronie,
Otul obrusem swym lodowym.
Rano
Przyjaciel twój
Uśpiony
Nie drgnie odbitym w lustrze ciałem.
Zawiśnie mętny krąg czerwony
W obłoku już osierociałym.[1]
1. |
http://demarczyk.pl/wp/panna-sniezna/ |