Na balu szedł wskoczny tan
Z Colombiną Pierrot biały,
Par lśniący falował łan
Skraje sukien furkotały,
Pierrot wpatrzony w swą miłą
Tańczył, a serce tak mu biło
Uczuć swych oplótł ją siłą
I na miłości znak
Cichutko szeptał tak:
Colombino daj ócz swych blask
Niech na mnie spłyną zdroje twych łask
Drżę i chłonę kras twoich czar
Nie pozwól bym z tęsknoty zmarł
O, Colombino daj ust swych pąk
Niech mnie owiną lilje twych rąk
W płaszcz uczuć zwiewnych serce swe strój
Jam twój, jam jest na wieki twój.
I oto zdobył w tę noc
Colombinę Pierrot biały,
Wziął cudną w ramion swych moc
Żądne usta się spotkały
Lecz już nazajutrz o świcie
Słyszał on, jak śmiała się skrycie
Gdy jej Arlekin w zachwycie
Na swej miłości znak
Z uśmiechem nucił tak:
Colombino daj ócz swych blask
Niech na mnie spłyną zdroje twych łask
Drżę i chłonę kras twoich czar
Nie pozwól bym z tęsknoty zmarł
O, Colombino daj ust swych pąk
Niech mnie owiną lilje twych rąk
W płaszcz uczuć zwiewnych serce swe strój
Jam twój, jam jest na wieki twój.
A kiedy zmrok zapadł już
Poszedł Pierrot do swej miłej
I w serce wbił ostry nóż
Białe szaty się krwawiły
Potem ostatkiem sił w męce
Chwycił gitarę w drżące ręce
I w swej ostatniej piosence,
Przedśmiertny czyniąc znak
Kochance nucił tak:
O, Colombino los ze mnie drwi
Spójrz, oto płyną krople mej krwi
Niech mnie otuli pieszczot twych czar
A potem znów bym cicho zmarł
O, Colombino daj ust twych pąk
Niech mnie owiną lilje twych rąk
Choć jeno cierpień dałaś mi znój
Jam twój, jam jest na wieki twój.[1]