O chwilo byłaś okrutna
Jak żeśmy Polskę żegnali
Strumieniem łzy nasze płynęły
Jak my granicę mijali.
Tam w wielkich puszczach i lasach
Głodnym pracować kazali
Spoczynek był nasz na deskach
Tak się nad nami znęcali.
W dzień zmartwychwstania pańskiego
Nam wielką przykrość sprawili
Ze siekierami, piłami
Nas do roboty pędzili.
We wszystkich krajach Polacy
Na rezurekcję śpieszyli
A nasi niedowiarkowie
Do lasu rąbać pędzili.
A kiedy nasi rodacy
Do święconego siadali
My bez kawałeczka chleba
W puszczach się łzami zlewali.
Jak by największych zbrodniarzy
Pod strażą nas prowadzono
Niewinnie ten Polski naród
Zimnem i głodem męczono.[1]