Pilot Josef Frantisek

Zgłoszenie do artykułu: Pilot Josef Frantisek

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Byłem trochę nienormalny,

zawsze mieli kłopot ze mną,

po dobroci i służbowo,

wszystko nadaremno.

Wreszcie jeden Urbanowicz

ujął rzecz najprościej:

Strzelaj, lataj, twoja sprawa,

jesteś tutaj gościem.

Nad Anglią bitwa, Londyn się smaży,

a ja w dożynki bawię się na plaży.

Służyć w czeskim dywizjonie

nie miałem ochoty.

Polak jestem - polski lotnik!

Frantisek - no co ty!

Tylko taki rozdwojony,

tu szwabskie maszyny,

a tam dalej w cichym hrabstwie

przepiękne dziewczyny.

Nad Anglią bitwa, Londyn się smaży,

a ja w dożynki bawię się na plaży.

Miałem w końcu spore lobby,

bo to zaraźliwe hobby.

Znowu lecę, no i dobra,

tylko wrócić mam na obiad.

W czas nalotów sam do schronów

pędziłem najszybciej,

a gdy podrywałem koła

wszystkie lęki nikły.

Długo tak się nie da ziemi nie dotykać wcale,

więc wyrżnąłem przed pannami

salto mortale.

W głowie demony,

bak już pusty.

Kark przetrącony

w polu kapusty.[1]

Bibliografia

1. 

Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki”
Płyta: Elektryczne Gitary, Czasowniki, MTJ 2016 (sygn. F4135/CD).