1-go sierpnia 1944.
1-go sierpnia 1944.
1-go sierpnia było niesłonecznie.
Było mokro.
Było święto słoneczników.
Żółty kolor. W czerwonych tramwajach.
1-go sierpnia 1944 mama powiedziała że „trzeba iść po chleb.”
Mama powiedziała – „taki spokojny dzień.
Taki spokojny dzień.”
I wiadomość – Piąta godzina „W”,
godzina „W”,
godzina „W”
siedemnasta godzina W.
„Powstanie. Powstanie. Powstanie.”
To słowo.
To dziwne słowo. „Powstanie”.
„Padał deszcz.
Front rosyjski stał na Wiśle.”
Pierwszy powstaniec.
„Ja bym mu się oddała” – powiedziała Irena..
Na Mazowiecką wjechało 1000 naszych na koniach . Szeptano.
A czołgi były jak kamienice. Szeptano.
Na Ogrodowej zabili dwóch Niemców. Szeptano.
Ludzi było dużo – szeptano
Było zamieszanie –szeptano
Cały czas nie było spokoju.
Warszawa w dzień powstania. Serie strzałów. Bliższe, dalsze , po niebie.
Padał deszcz.
Powstanie.
Blokowi. Dyżurni. Kucie piwnic. Przekłuwanie podziemnych przejść.
Nocami. Całymi nocami.
Zebrania. Barykady. Na podwórkach narady
– Kto ? Co?
Powstańcy. Powstańcy. Powstańcy.
Samoloty. Karabiny.
Nadzieja na niemiecko – rosyjski front.
Huki. Bomby. Karabiny.
Ktoś ranny. Ktoś zabity.
Na rogu Chłodnej i Żelaznej (Blokowi, dyżurni, kucie piwnic.
z drugiego piętra szafy, krzesła, stoły i na barykadę. Przekłuwanie podziemnych przejść.
Wyrywane płyty z chodników. Bruk. Nocami całymi nocami.)
Tramwajarze rozdawali łomy.
W deszczu.
Pochmurne dni z deszczem. Z bombami. Z pożarami.
ze zbieganiem na dół. Do piwnic. Do schronu.
Bo bomby. Bo Narady
Wywiesić flagę!
Zawiesić flagę!
Wywiesić flagę!
Baczność! Jeszcze Polska nie zginęła!
Jeszcze Polska nie zginęła… (śpiew)
Co nam obca przemoc wzięła
Niemcy strzelali we flagę. Szablą odbierzemy
Ulice w chmurach rudych i burych. Marsz, marsz Dąbrowski
Rudoszary pył na drzewach. Z ziemi włoskiej do Polski.........
I deszcz.
Zmiana na niespokojnie.
Zmiana na coraz gorzej.
Barykady całe w ogniu.
Wszystko żywym płomieniem.
Pomidorowym. Święto pomidorów.
Pomidorowo zachodziło słońce.
Ceglanego pyłu na liściach na centymetr.
Głosy, Głosy. Szeptanie.
Ukraińcy idą od Woli i rżną. Szeptano. Głosy, Głosy. Szeptanie.
I palą. Na stosach. Szeptano. Głosy, Głosy. Szeptanie.
Jedna pani w jednej ręce cegłę na barykadę w drugiej torebkę.
Podcinanie drutów tramwajowych, żeby się czołgi zaplątały.
Podcinanie drutów tramwajowych, żeby się czołgi zaplątały.
Niemcy gnają ludzi przed czołgami!
Czołgi. Na powstańców. Czołgi
Matka w żałobie miała jasne włosy.
Matka w żałobie miała jasne włosy.
Krakowskie Przedmieście spalone.
Smutno.
Coraz smutniej.
Coraz gorzej i śmiech.
Papierosy. W takiej chwili. Zawstydzili się.
Papierosy? W takiej chwili. Wstyd.
Na taczkach trupy Niemców.
Rozebrani do połowy.
Wystające brzuchy z taczek.
Pochować i nie robić krzyża.
Pochować i nie robić krzyża.
Pochować i nie robić krzyża.
Bomby! Trupy lecą w dół.
Pańska zbombardowana!
Prosta zbombardowana.
Żelazna. Tłok i uciekanie.
Harcerzyki rządkiem. W zielonych mundurkach. Z butelkami z benzyną. Cichutko.
Skąd się pani tu wzięła!!!
Ach, co to było…!!!! Co to było!!!
Trzymała za rękę małą dziewczynkę. Już nieżywą.
Trzymała za rękę nieżywą dziewczynkę i płakała.
Ach, co to było…!!!! Co to było!!! co to było…!!!! Co?
Na Żoliborzu.
Nic z kojenia.
Nic z ukojenia.
Nic ze spokoju.
Żydówka. Idzie, głowę krzywi i bokiem idzie.
Żelazna Brama. Ludzie klęczą.
Będą rozstrzeliwać. Szeptano.
Pogorszenie i piekło.
Na Górczewskiej, na Wolskiej, Na Bema, na Młynarskiej. Ludzie paleni na stosach. Szeptano.
Ludzie. Z dachów, martwi, w dół.
I wydobywanie. – Najświętsze serce
I odsypywanie.. Jezusa
I gaszenie. zmiłuj się nad nami.
I nowe bomby. I krzyk.
Wycie samolotów i bomb.
– Najświętsze serce Jezusa… zmiłuj się nad nami…
I huk! I koniec!
Wszystko zmienione.
Wszystko posiwiałe, czarne, posypane.
Okna w drzazgach.
Piekło, bez ustanku.
I źle. I źle . I źle.
– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
I śmiech.
I całowanie.
Tłumy. W popłochu.
Z pakami. Tobołami.
Do bramy.
Straszny krzyk.
– Niosą trupy!
– Trupy kładą!
Krzyk.
Czyj krzyk?
– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
Syna zabito! – Był na uniwersytecie!
Krzyk.
Syna zabito! – Syna zabito!
Krzyk.
Syna zabito w szkole na Lesznie!
Krzyk.
W kącie dwie kobiety.
Jedna dzieci zostawiła na Pradze.
Druga stawiała karty.
Jak sowy siedziały.
Dzieci zabite wróżyła.
Dziś Przemienienie Pańskie.
Może Pan Bóg coś przemienia na lepsze.
– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
I nagle krzyk –
Powstanie upadło!
– Mój Boże !
Nieprawda. Szeptano.
Mój Boże
Powstanie upadło?
Mój Boże
Zerwały się piwnice. Schody. Baby. Tłumy. Tyle wysiłku na marne!
Mój Boże!
Niemożliwe.
Mój Boże
Załamywali ręce.
Mój Boże.
To niemożliwe! Krzyczeli w podwórzach.
Rozpacz i krzyk.
Rozpacz i płacz.
Rozpacz i szept.
I nagle krzyk – Nieprawda!
Nieprawda! Nieprawda! Nieprawda!
Co za radość! A niedziela zaczęła się dopiero.[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |