Zgłoszenie do artykułu: Prolog

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

1-go sierpnia 1944.

1-go sierpnia 1944.

1-go sierpnia było niesłonecznie.

Było mokro.

Było święto słoneczników.

Żółty kolor. W czerwonych tramwajach.

1-go sierpnia 1944 mama powiedziała że „trzeba iść po chleb.”

Mama powiedziała – „taki spokojny dzień.

Taki spokojny dzień.”

I wiadomość – Piąta godzina „W”,

godzina „W”,

godzina „W”

siedemnasta godzina W.

„Powstanie. Powstanie. Powstanie.”

To słowo.

To dziwne słowo. „Powstanie”.

„Padał deszcz.

Front rosyjski stał na Wiśle.”

Pierwszy powstaniec.

„Ja bym mu się oddała” – powiedziała Irena..

Na Mazowiecką wjechało 1000 naszych na koniach . Szeptano.

A czołgi były jak kamienice. Szeptano.

Na Ogrodowej zabili dwóch Niemców. Szeptano.

Ludzi było dużo – szeptano

Było zamieszanie –szeptano

Cały czas nie było spokoju.

Warszawa w dzień powstania. Serie strzałów. Bliższe, dalsze , po niebie.

Padał deszcz.

Powstanie.

Blokowi. Dyżurni. Kucie piwnic. Przekłuwanie podziemnych przejść.

Nocami. Całymi nocami.

Zebrania. Barykady. Na podwórkach narady

– Kto ? Co?

Powstańcy. Powstańcy. Powstańcy.

Samoloty. Karabiny.

Nadzieja na niemiecko – rosyjski front.

Huki. Bomby. Karabiny.

Ktoś ranny. Ktoś zabity.

Na rogu Chłodnej i Żelaznej (Blokowi, dyżurni, kucie piwnic.

z drugiego piętra szafy, krzesła, stoły i na barykadę. Przekłuwanie podziemnych przejść.

Wyrywane płyty z chodników. Bruk. Nocami całymi nocami.)

Tramwajarze rozdawali łomy.

W deszczu.

Pochmurne dni z deszczem. Z bombami. Z pożarami.

ze zbieganiem na dół. Do piwnic. Do schronu.

Bo bomby. Bo Narady

Wywiesić flagę!

Zawiesić flagę!

Wywiesić flagę!

Baczność! Jeszcze Polska nie zginęła!

Jeszcze Polska nie zginęła… (śpiew)

Co nam obca przemoc wzięła

Niemcy strzelali we flagę. Szablą odbierzemy

Ulice w chmurach rudych i burych. Marsz, marsz Dąbrowski

Rudoszary pył na drzewach. Z ziemi włoskiej do Polski.........

I deszcz.

Zmiana na niespokojnie.

Zmiana na coraz gorzej.

Barykady całe w ogniu.

Wszystko żywym płomieniem.

Pomidorowym. Święto pomidorów.

Pomidorowo zachodziło słońce.

Ceglanego pyłu na liściach na centymetr.

Głosy, Głosy. Szeptanie.

Ukraińcy idą od Woli i rżną. Szeptano. Głosy, Głosy. Szeptanie.

I palą. Na stosach. Szeptano. Głosy, Głosy. Szeptanie.

Jedna pani w jednej ręce cegłę na barykadę w drugiej torebkę.

Podcinanie drutów tramwajowych, żeby się czołgi zaplątały.

Podcinanie drutów tramwajowych, żeby się czołgi zaplątały.

Niemcy gnają ludzi przed czołgami!

Czołgi. Na powstańców. Czołgi

Matka w żałobie miała jasne włosy.

Matka w żałobie miała jasne włosy.

Krakowskie Przedmieście spalone.

Smutno.

Coraz smutniej.

Coraz gorzej i śmiech.

Papierosy. W takiej chwili. Zawstydzili się.

Papierosy? W takiej chwili. Wstyd.

Na taczkach trupy Niemców.

Rozebrani do połowy.

Wystające brzuchy z taczek.

Pochować i nie robić krzyża.

Pochować i nie robić krzyża.

Pochować i nie robić krzyża.

Bomby! Trupy lecą w dół.

Pańska zbombardowana!

Prosta zbombardowana.

Żelazna. Tłok i uciekanie.

Harcerzyki rządkiem. W zielonych mundurkach. Z butelkami z benzyną. Cichutko.

Skąd się pani tu wzięła!!!

Ach, co to było…!!!! Co to było!!!

Trzymała za rękę małą dziewczynkę. Już nieżywą.

Trzymała za rękę nieżywą dziewczynkę i płakała.

Ach, co to było…!!!! Co to było!!! co to było…!!!! Co?

Na Żoliborzu.

Nic z kojenia.

Nic z ukojenia.

Nic ze spokoju.

Żydówka. Idzie, głowę krzywi i bokiem idzie.

Żelazna Brama. Ludzie klęczą.

Będą rozstrzeliwać. Szeptano.

Pogorszenie i piekło.

Na Górczewskiej, na Wolskiej, Na Bema, na Młynarskiej. Ludzie paleni na stosach. Szeptano.

Ludzie. Z dachów, martwi, w dół.

I wydobywanie. – Najświętsze serce

I odsypywanie.. Jezusa

I gaszenie. zmiłuj się nad nami.

I nowe bomby. I krzyk.

Wycie samolotów i bomb.

– Najświętsze serce Jezusa… zmiłuj się nad nami…

I huk! I koniec!

Wszystko zmienione.

Wszystko posiwiałe, czarne, posypane.

Okna w drzazgach.

Piekło, bez ustanku.

I źle. I źle . I źle.

– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.

– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.

I śmiech.

I całowanie.

Tłumy. W popłochu.

Z pakami. Tobołami.

Do bramy.

Straszny krzyk.

– Niosą trupy!

– Trupy kładą!

Krzyk.

Czyj krzyk?

– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.

Syna zabito! – Był na uniwersytecie!

Krzyk.

Syna zabito! – Syna zabito!

Krzyk.

Syna zabito w szkole na Lesznie!

Krzyk.

W kącie dwie kobiety.

Jedna dzieci zostawiła na Pradze.

Druga stawiała karty.

Jak sowy siedziały.

Dzieci zabite wróżyła.

Dziś Przemienienie Pańskie.

Może Pan Bóg coś przemienia na lepsze.

– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.

I nagle krzyk –

Powstanie upadło!

– Mój Boże !

Nieprawda. Szeptano.

Mój Boże

Powstanie upadło?

Mój Boże

Zerwały się piwnice. Schody. Baby. Tłumy. Tyle wysiłku na marne!

Mój Boże!

Niemożliwe.

Mój Boże

Załamywali ręce.

Mój Boże.

To niemożliwe! Krzyczeli w podwórzach.

Rozpacz i krzyk.

Rozpacz i płacz.

Rozpacz i szept.

I nagle krzyk – Nieprawda!

Nieprawda! Nieprawda! Nieprawda!

Co za radość! A niedziela zaczęła się dopiero.[1]

Bibliografia

1. 

http://www.jerzysatanowski.com/
Strona internetowa Jerzego Satanowskiego [odczyt: 15.10.2015].