Prosto z najwyższych sfer

Zgłoszenie do artykułu: Prosto z najwyższych sfer

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Prosto z najwyższych paryskich sfer,

Przyjechał do nas jeden Jean Pierre.

Zawód: filozof, adres: Mon Martre,

Mądry jak Delon, piękny jak Sartre.

Przyjechał, usiadł, zjadł zrazy z sosem

I dawaj kręcić na wszystko nosem,

I w całym szukać nachalnie dziury –

U was Zachodniej nie ma kultury,

Nie dorównacie wy Paryżowi,

Bo u was wszyscy moralnie zdrowi.

Brak wam wytwornych psychicznych zboczeń

I perwersyjnych różnych wykroczeń,

Które o wyższej kulturze świadczą.

Co rzekłszy spojrzał na mnie tak władczo,

Że rzekłem, czując iż mnie złość bierze:

– Ja ci pokażę, oż ty Jean Pierze!

Po czym poszedłem z tym żabojadem,

By go uraczyć polskim obiadem.

Wtraja mój Francuz kotlet schabowy,

A wokół słychać różne rozmowy.

Facet faceta tak prosi miło:

– Ździś, świnia jestem, więc daj mi w ryło.

Zmieszał się Francuz, kontenans stracił:

– Toż to masochizm w czystej postaci.

Obok do pana pan się odzywa:

– Ja panu nogi z de powyrywam!

Jean Pierre w zdumieniu wielkim, aż gwizdnął:

– Quelle chance - klasyczna forma sadyzmu!

Padają słowa ostre jak noże:

Ja pana panie, a pan mnie może.

Francuz z największym trudem wydusił:

– Est possible homosexue - ekhm - tu się zakrztusił

Słysząc następne zdanie przy barze:

– Ja ci ciapciaku zaraz pokażę!

Jean Pierre podskoczył wraz ze stolikiem:

– Ekshibitionnizme c'est magnifique!

I dalejże mnie błagać ze łzami:

– Byłem koszonem, przebacz mon ami.

Już wiem, że dzieci twego narodu

Są Francuzami Bliskiego Wschodu.

Tylko dlaczego – tu wpół mnie objął –

Wciąż obiecują a nic nie robią?

Więc ze wzruszenia otarłszy łzę

Odparłem z dumą – Nous sommes Polonais![1]

Bibliografia

1. 

http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=p&nazwa=665
Strona internetowa poświęcona twórczości Andrzeja Waligórskiego [odczyt: 23.05.2019].