Zasnąwszy raz cicho z wieczora,
Marzyłem cudne same sny,
Na błonia zaszła wiosny pora,
Kwitły wokół róże i bzy,
A z góry z powietrznej przestrzeni
Zstępował lekko anioł stróż,
W smugach różnobarwnych promieni,
W świetlnym blasku porannych zórz.
I wziąwszy mnie anioł w ramiona
Wraz ze mną gonił tęczy ślad,
Nieznanym czarem uniesiona
Wybujała dusza nad świat;
Ach! tam ponad płaczu padołem
Sięgając nieba prawie bram,
Czułem się na poły aniołem,
Dziwną błogość poznałem tam.
Czemuż marzeń zrywa się nić?
Jakbym pragnął tak wiecznie śnić![1]
1. |
Dietz d`Arma Ludwik, Sen op. 15 nr 1, Lwów, Kaźmierz Stanisław Jakubowski, 1890 |