Rankiem w ciemności miasto zmęczoną otula twarz
Dziś tak jak wczoraj czas nam przecieka przez palce dnia.
W snu labiryncie tworzysz o świcie nowy świat
Domy w nim proste, ulice z sosen i okna z gwiazd.
Tutaj drogą w swoją stronę można wreszcie iść
Wtedy chce się żyć, chce się żyć
Tu wolnością wiatr pijany na twych włosach gra
Liście nie szczędzą mu wielkich braw.
Sopran budzika rankiem odpycha twój nowy świat
Znowu do nieba, znowu do piekła – wyścig trwa
Czasem w niedzielę pociąg cię wiezie w ocean drzew
nagle spostrzegasz, że sen za tobą przybiegł tu też.
Tu gdzie drogą w swoją stronę...
Kiedy drogą w swoją stronę.../X3[1]