Gdy w nocną ciszę
Wiatr do snu listkami kołysze,
A miesiąc blady
Rozsiewa djamentów mirjady...
Tak dziwnie słodko mi z tobą,
ty moja pieszczotko,
Że życie całe całowałbym twe rączki małe,
białe rączki dwie.
Jednak w oczętach błyszczą łzy...
Czemu serduszko twe drży?
Czy o miłości mówić nie chcesz nic?
Lub też nie kochasz może mnie.
Ach! O śnie!...
Zaufaj mi, nie lękaj się,
Aniele mój, ja kocham cię.
Pójdź wyśniona,
Do ciebie wyciągam ramiona...
Tyś mem marzeniem,
Tyś życia jedynem pragnieniem...
Niech słowa twoje otworzą mi raju podwoje!
I będziem śnili i będziemy marzyli
w rozkosznym, cudnym śnie.[1]