Plac w deszczowej mgle. A na placu targ.
Wśród szarych kramów snuje się dzień bez barw.
Tak mokro od łez, co wciąż kapią z chmur.
W tych łzach i mgle tłum mija mnie, wpatrzony w deszcz.
Mam słońce na sprzedaż!
Niech zbudzi to was,
jak hejnał na trąbce!
Na sprzedaż słońce!
Mam śliczną pogodę,
choć szaro jest dziś,
mam tu jasność złotą,
na przekór słotom!
Z najzieleńszych ścieżek słoneczny pył
i wszystkie blaski szos
pozbierałem w drodze, gdy sierpień był,
by tu przynieść je wprost.
Tak tanio wam sprzedam.
Kto słońce chce mieć.
niech da uśmiech jeden,
w tym cała rzecz!
Lecz uśmiechu brak. Z deszczem spływa mrok,
przy kramach z kaloszami wciąż ruch i tłok.
I wszyscy są źli, i nie wierzy nikt,
że tu wśród nich jest słońce blask w zasłonach mgły.
Mam słońce na sprzedaż...[1]