Przyjechali hej ułani z wojny,/bis
Pytali się o nocleg spokojny./bis
I znaleźli gospodę spokojna,
Pytali się o Marysię strojną.
A czyście jej nie widzieli w polu,
Jak czyściła pszeniczkę z kąkolu.
Hej to ona o weselu myśli,
Gdy pszeniczkę tak z kąkolu czyści.
I jechali przez wszystkie zagony,
Aż przybyli do samej, do onej.
A ona ich pięknie przywitała,
I każdemu upominek dała.
A pierwszemu rozmarynu wieniec,
Bo to był dziewczęcia ulubieniec.
A drugiemu miłości gorączkę,
A trzeciemu obrączkę na rączkę.
A czwartemu kijem smarowanie,
Bo nie wierzył w dziewczęcia kochanie.
A piątemu jeleniowe rogi,
Bo był stary i miał krzywe nogi.[1]