Jest świat na zewnątrz i nic tam po nas
To zawsze kończy się upadkiem
Jest rozpacz idealnie słona
Są kłamstwa idealnie gładkie
Więc w akustycznym pudle duszy
My pogubieni i niepewni
Szeptem (bo ściany mają uszy)
Składamy nasz domowy śpiewnik
Tu nikt nie patrzy nam na ręce
Tu wszystkie fakty zna poduszka
Od lustra nikt nie widział więcej
A jak polegać to na łóżkach
Tu czujesz bliskość każdej rzeczy
Znasz ich oddanie oraz siłę
Tu stół poddańczo zgina plecy
I krzesło nas całuje w tyłek
Jest świat na zewnątrz – nic tam po nas
To zawsze kończy się upadkiem
Jest rozpacz idealnie słona
Są kłamstwa idealnie gładkie
Więc w akustycznym pudle duszy
My pogubieni i niepewni
Szeptem (bo ściany mają uszy)
Składamy nasz domowy śpiewnik
Pogruchotani jak na rafach
Wracamy tutaj lizać rany
Gdzie swojskie tango gra nam szafa
I kran nam kapie synkopami
Blask aureoli święty spokój
Tutaj nie bawią lepkie cuda
A świat zewnętrzny ma na oku
Chłodno wpatrzony we drzwi judasz
Tu nikt nie patrzy nam na ręce
Tu wszystkie fakty zna poduszka
Od lustra nikt nie widział więcej
A jak polegać to na łóżkach
Tu czujesz bliskość każdej rzeczy
Znasz ich oddanie oraz siłę
Tu stół poddańczo zgina plecy
I krzesło nas całuje w tyłek
Więc w akustycznym pudle duszy
My pogubieni i niepewni
Szeptem (bo ściany mają uszy)
Składamy nasz domowy śpiewnik[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |