Uczą nas dzieje i obraz nie sprzeczny
Ciągłych zwycięstw pod Stefanem,
Co może Polska, kiedy król waleczny
Umie być wodzem i panem.
Ledwie Batory osiągnął koronę,
Car Iwan wkroczył do Litwy,
Rewel i Ryga wojskiem oblężone,
Już się zwodzą ciężkie bitwy.
W Wendzie przemożna gdy już siła godzi,
Lud chce poddać bramy miasta,
Gdy wśród strwożonych urzędników wchodzi
Cudnej urody niewiasta.
„I mnież to, – rzecze – mnie słabej kobiecie
Wspominać, co polska cnota?
Że was kajdany czekają nie wiecie,
A nas okropna sromota.
Ja nie chcę z wami wstydnej dzielić winy,
Przed obcym czoła nie zegnę,
Nie będę patrzeć na niegodne czyny,
Wolną niewiastą polegnę”.
Tu jedną ręką sztylet biorąc lśniący
Uderza w śnieżne swe łono,
Drugą na prochy ciska lont tlejący
I gubi niemęskie grono.
Słyszy to Stefan, gniewem się zapala,
Gromadzi swoich rycerzy,
Jak mórz spienionych wzdęta wichrem fala,
Zwycięski oręż swój szerzy.
Przy królu Bekierz z węgierską piechotą,
Zamojski z pułki czarnemi
Walczyli, kto się więcej dzielną cnotą,
I czyny wsławi świetnemi.
Już dziełem męstwa i wojennej sztuki,
Połock, Uświata, Rewela
I najeżone spiżem Wielkołuki
Poznały swego mściciela.
Radziwiłł niosąc śmierć i spustoszenie
Nad ogromną Wołgą staje,
Uczuły ciężar polskiego ramienia,
Niezwiedzone dotąd kraje.
Car z gmachów swoich z niewielu stronniki,
Widzi rzeź, pogorzeliska,
Patrzy na swoje pierzchające szyki,
Żal ciężki serce mu ściska.
Już go ostatnia czekała zniewaga,
Lud tyrana odstępował,
Wtenczas ugięty, gdy pokoju błagał,
Król polski winę darował.
Jak tylko boje ukończył zawzięte,
Innym się trudem zajmuje,
Wskrzesza nauki, daje prawa święte,
I szczęście Państwa gruntuje.
W stolicy Litwy, kędy szczęk oręża,
Kędy trąb raziły brzmienia,
Na głos naukom przychylnego męża,
Muz dziewięciu brzmiały pienia.
Batory wszystek dla kraju wylany,
Wrócił Polsce wieki złote,
Przestępstwu srogi i nieubłagany,
Korzył dumę, wznosił cnotę.
Dzielnością swoją on mógł był poprawić
Naród pogrążon w swych wadach,
I możne państwo na przyszłość postawić
Na wiekuistych zasadach.
Inaczej geniusz zawistny narodu
Inaczej wyroki chciały,
Wśród zbawiennego dla Polski zawodu
Skończył dni szczęścia i chwały.[1]
1. |
Barański, Franciszek, W górę serca!: drugi zbiór pieśni narodowych i patriotycznych. Cz. 2, Słowa, Lwów, Warszawa, Księgarnia Polska, 1920, s. 9, 10. |
2. |
Pieśni narodowe z fortepianem przypisane Ignacemu Wójkowskiemu w Poznaniu |