/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani/bis
Tak mówiłem, tak myślałem,
Kiedy młody zapaleniec.
Po raz pierwszy pokochałem
Świeży dziewczęcia rumieniec.
I marzyłem tak wesoło
I śpiewałem w piosnce dla niej:
/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani!/bis
Tak mówiłem, gdym ją potem
Ujrzał już innego żoną,
Jego zdartego kłopotem,
A ją smutna i zmienioną!
I rzekłem, patrząc w jej czoło
Blade: Ach nieprawdaż pani,
/Jak ten świat jest piękny wkoło,
Jak ci ludzie są kochani!/bis
Tak mówiłem, gdym miał wielu
Przyjaciół w młode me lata,
A każden z nas miał na celu
Szczytną mrzonkę: szczęście świata!
I śpiewaliśmy wesoło
W bratnie kółeczko zebrani:
/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani!/bis
Tak mówiłem, gdy po długim
Lat upływie, w jednej chwili,
Jak wymiótł, jeden za drugim
Wszyscy, wszyscy mię rzucili!
Rozjaśniwszy chmurne czoło,
Tę im klątwę niosłem w dani,
/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani!/bis
Tak mówiłem, pełen wiary
W zacność mężczyzn, kobiet tkliwość,
I ten przesąd, jak świat stary,
Że jest wyższa sprawiedliwość!
Lecz życie innych prawd szkołą
A myśmy na nie skazani!
/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani!/bis
Zawierz ludziom, złudź się wędką
Poświęcenia i ofiary.
A obaczysz, jak cię prędko
Ogołocą z wszelkiej wiary!
Bo życie jest wrzącą smołą,
Którą warzą nam szatani,
/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani!/bis
Pożyj, pożyj wtem ich niebie
Z duszą świeżą niespożytą.
A najlepszą cząstkę siebie
Tak przelejesz ja k przez sito,
A zatrzymasz plewę gołą
I zawołasz z spazmem w krtani:
/O jak świat ten piękny wkoło
Jak ci ludzie są kochani!/bis[1]