W toń morza cudnie szafirową
rzucam to tęskne, ciche słowo: przyjdź!
Bo chociaż jesteś mi daleka,
dusza cię moja tutaj czeka co dzień,
co noc, co chwila.
Gdy wiatr w altanie mej rozchyla
powiewne winorośli sploty,
w żałości spazmie i tęsknoty,
na szafirowe patrząc morze
skroś gęsta zieleń liści wina.
Do ciebie wołam o jedyna,
O przyjdź! O przyjdź!
Do Ciebie wołam, o jedyna,
głos w puste śląc przestworze:
Przyjdź! W miłości czekam i w pokorze,
o przyjdź![1]