Pewien muzyk idąc ulicami,
Marzył wciąż i wzdychał pośród łez:
„Kiedyż los sposobność taką da mi
Że sam Kalman będzie przy mnie pies?”
Kiedyż do światowej dojdę chwały
I natrafię na „Walencji” ton?
Wtem ulicą chłopak biegnie mały
I z uśmiechem nuci sobie on:
To muszą śpiewać ze mną wszyscy
Kto nie zaśpiewa, ten jest dziad.
Każdemu z was
Chociaż raz
Motyw ten do ucha wpadł
To muszą śpiewać ze mną wszyscy
Brawo, woła muzyk, ta piosneczka
To jest motyw, który może wziąć,
Szlagier skomponujesz jak laleczka,
Tylko, bracie, do pianina siądź!
I siadł muzyk w domu przy pianinie,
A że weny mu nie było brak,
Skończył swoją pracę po godzinie,
I powtarzał zachwycony tak:
To muszą śpiewać ze mną wszyscy
Kto nie zaśpiewa, ten jest dziad.
Każdemu z was
Chociaż raz
Motyw ten do ucha wpadł
To muszą śpiewać ze mną wszyscy
Wczoraj za kulisy przyszedł do mnie
Młody muzyk, autor piosnki tej
I zachwalał utwór swój ogromnie,
Prosząc „Pani, ty go śpiewać chciej!”
Refrain ten mnie także wpadł do ucha,
Tyle wdzięku i melodji w nim,
Że go moja ciotka nuci głucha
I fałszuje cienkim głosem swym:
To muszą śpiewać ze mną wszyscy
Kto nie zaśpiewa, ten jest dziad.
Każdemu z was
Chociaż raz
Motyw ten do ucha wpadł
To muszą śpiewać ze mną wszyscy[1]