Tramwajem tym jechała wtedy chyba jedna trzecia miasta,
nawet szpilki w takim tłoku zmieścić byłoby nie sposób,
porównując tłok z tym maglem, nie uzyskałbym kontrastu,
w tym opisie zawieszonych na uchwytach osób.
A motorniczy jeździł jak prawdziwy wariat,
jakby nie wiedział gdzie rozrusznik, gdzie hamulec jest w tramwaju,
jakby tramwaj był grzechotką, jakby tramwaj był przetakiem,
a motorniczy Belzebubem na wyraju.
A ona była blisko i kibić miała wiotką,
ramiona smagłe i pączuszki wdzięcznie ułożone,
jej włosy mi pachniały macierzanki wonią słodką
i co najlepsze w moją obrócona była stronę.
A na dodatek jeszcze ruszać się nie mogła
i ja nie mogłem, jedną ręką wszak wisiałem na uchwycie,
czule wspominałem chwilę, która tutaj mnie przywiodła,
o zwiększeniu tego tłoku jeszcze marząc skrycie.
Marzyłem skrycie, lecz ona trafnie,
zawartość marzeń moich przejrzała
i bez ogródek: niech pan się cofnie
i weźmie rękę stamtąd – powiedziała.
Tramwajem tym jechała wtedy chyba jedna trzecia miasta,
cały komplet pasażerów wlepił dziko we mnie oczy,
wzrok był ciężki gatunkowo, ani pieścił, ani głaskał
i nie było w ogóle mowy o tym by wyskoczyć.
A motorniczy jeździł jak prawdziwy wariat,
jakby nie wiedział gdzie rozrusznik, gdzie hamulec jest w tramwaju,
jakby tramwaj był grzechotką, jakby tramwaj był przetakiem,
a motorniczy Belzebubem na wyraju.
A ona była blisko i twarz miała marsową,
moralność i skrupuły wszystko równo ułożone,
jej włosy mi pachniały tylko wodą pokrzywową
i co najgorsze, w moją obrócona była stronę.
A na dodatek jeszcze ruszać się nie mogła
i ja nie mogłem, jedną ręką wszak wisiałem na uchwycie,
gorzko wspominałem chwilę, która tutaj mnie przywiodła,
na tramwaje kląć zacząłem i na życie.
Wstyd dawno minął i już jest niczym
i znowu wiszę w tramwaju gablotce,
lecz pouczenia daję motorniczym,
jak jeździć w pierwszej, a jak w drugiej zwrotce.[1]
1. |
http://www.romangerczak.pl |