Znów w karczmie pijesz wódki dwie
Nie bierzesz nic do żarcia
Za chwilę świat się dowie, że
Wciąż jesteś nie do zdarcia
Moc sztuczek masz w zanadrzu
By ich rzucić na kolana
Któż z nich potrafiłby jak ty
Tak bawić się do rana?
Żałosny królu tanich sztuczek
Zastanów się nad sobą chwilę
Zając z rękawa dawno uciekł
A kogut... pewnie go przepiłeś
Ta karczma choć się Rzym nazywa
Tkwi w środku nędznej polskiej wioski
Morze już czas się przestać zgrywać
Więc opamiętaj się... Twardowski
Sam widzisz ile jesteś wart
Choć prawda, że niekiedy
Po prostu trafia Ci się fart
I możesz pić na kredyt
Lecz zdarzy się za każdy łyk
Zapłacić przyjdzie drogo
Gdy twój prowincjonalny trick
Nie wzruszy już nikogo
Sam siebie nie oszukuj dłużej
Nic więcej nie masz już na sprzedaż
Bo za tę krew na byczej skórze
Nikt złamanego grosza nie da
Ta karczma to nie Rzym... wiadomo
I pora stąd wyciągnąć wnioski
Więc skończ tę szopkę, idź do domu
Czas opamiętać się Twardowski
Sam popatrz czart co pił tu z nami
Uśmiechnął gorzko się nad szklanką
Bez słowa wstał i trzasnął drzwiami
I odszedł w siną mgłę poranku
I znów nad ranem jak to bywa
Pośrodku nędznej polskiej wioski
W tej karczmie co się Rzym nazywa
Zostałeś całkiem sam... Twardowski[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |