Tyś żebrała o miłość, przybita,
Zrozpaczona skomlałaś jak pies,
W szary smutek, jak w całun spowita:
Pojednania pragnęłaś wśród łez;
Przebaczyłem twe grzechy okrutne
Chociaż inną kochałem od lat
I zaczęły się chwile me smutne
I tragiczny stał dla mnie się świat...
Odrzuciłem precz skargi i żale,
Uleciały wspomnienia jak mgły,
Lecz, ty znowu nie kochasz mię wcale
I o innym twe serce już śni!
Jaka dziwna jest uczuć zawiłość...
Dziś to wszystko wspominam wśród łez:
Gdyś żebrała przybita o miłość...
I skomlałaś u nóg mych, jak pies![1]