Za wszystkich matek puste dni
Bezradny szloch i krwawe łzy
Dzieci wyrwanych z objęć strach
Tak bez powodu, bez szans
Za ogień, który strawił domy
By satysfakcję dać natchnionym
Odnajdę ich – z nicości cień
I w oczach moich znajdą – śmierć
Odbijam lustrem zło w ich stronę
Bo Sprawiedliwość imię moje
W ten sposób kocham ludzi ja
Za płacz co miłość w błoto wgniótł
Za poniżenie i za ból
Ja nie wybaczam – choćby klękał
Tu nie ma dla nich miejsca
Za w bramie krew, kobiety jęk
Bezmyślną przemoc, stadny zew
Za krzywdę dla rozrywki mas
Napiętnowany strachem czas
Obozy pracy, za pożogę
Etniczną rzeź, masowe groby
W imieniu Boga stosów pieśń
Litości nie znam – niosę śmierć
Odbijam lustrem w drugą stronę
Bo Sprawiedliwość – imię moje
Niech giną gdy ja przed nimi się pojawiam
Niech giną bez szans
Niech giną gdy ja po Bogu świat poprawiam
Za późno na płacz
To czego każdy z nich się boi
Znajdzie w lustrzanych oczach moich
W ten sposób kocham ludzi ja
Gdy czyszczę świat ze zła
Wśród słów płomieniem namaszczonych
Nie bój się spojrzeć w moją stronę
Odwet dla tych co krzywdą stoją
Bo Sprawiedliwość – imię moje
Tyziphone!
Niech giną gdy ja przed nimi się pojawiam
Niech giną bez szans
Niech giną gdy ja po Bogu świat poprawiam
Za późno na płacz
Wyrok: Tak! Winien!
1. |
http://www.anja.pl/ |