Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwila
Splecione ręce gdzieś na plaży, oczu błysk,
Wysłany w biegu krótki list,
Stokrotka śniegu, dobra myśl –
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust Twych.
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty;
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść –
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust, braku słów.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust Twych.
Odloty nagłe i wstydliwe, niezabawne,
Nic nie wiedzący, a zdradzony pies czy miś,
Żałośnie chuda kwiatów kiść,
I nowa złuda, nowa nić –
To wciąż za mało moje serce, żeby żyć.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust, braku słów.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust Twych.[1]
1. |
http://www.czerwonegitary.pl/ |