Uliczne opowieści znam
Hiszpańskich głosów śmiech
Cadillaki pełzną przez
Noc i trującą mgłę
Przy oknie moim ciągle tkwię
Ten hotel wybrałem sam
Mam w jednej ręce samobójstwo
A w drugiej różę mam
Wszystko przepadło wiecie już
I wojna musi przyjść
Największe miasta pękły w pół
Rozjemcy znikli gdzieś
Ale pozwólcie że spytam znów
Was z prochu narodzonych
Czy werbowników głośny wrzask
Jest głosem w naszej sprawie?
Dokąd wiodą te autostrady
Skoro jesteśmy już wolni?
Dlaczego maszerują armie
Które wróciły z wojny?
O piękna, długonoga pani
O nieznajomy kierowco
Zamknięto was w cierpieniu
Na pieczęć przyjemności
Epoka żądzy rodzi już
Rodzice proszą zaś
By niania bajki plotła im
Po obu stronach szkła
Niemowle jak latawiec
Na sznurku się szamoce
Projektów pełne jedno oko
A drugie pełne nocy
Choć ze mną moja mała
Poszukać tej zagrody
Będziemy siali trawę tam
I doglądali trzody
A gdybym w nocy zbudził się
I spytał cię kim jestem
Zaprowadź mnie do rzeźni
Zaczekam tam z jagnięciem
W mej jednej ręce mam heksagram
A w drugiej mam dziewczynę
I chwieję się nad studnią życzeń
Co światem się nazywa
Myśmy tak mali pośród gwiazd
Tak wielkich na tle nieba
Zgubiony w tłumie wielkich miast
Twój wzrok próbuję schwytać[1]