W noc księżycową, śnieg prószy nieco.
Ach tam po szosie saneczki lecą
Dziń, dziń, dziń, dziń, dziń, dziń.
Dzwoneczek dźwięcznie brzmi.
Jego dzwon, jego ton,
Jakież on wspomniał sny.
Wspomniał ten wieczór, gdy cię poznałem,
I całem sercem już pokochałem.
Dziń, dziń, dziń, dziń, dziń, dziń.
Głos jak dzwonek twój drżał
Kocham cię szepnął mnie
Ileż on szczęścia dał.
Pamiętam wieczór przyjaciół grono,
A ty w welonie już cudzą żoną
Dziń, dziń, dziń, dziń, dziń, dziń.
Wiwat! echem brzmią swym.
Dziń, dziń, dziń, dziń, dziń, dziń.
Rywal mój mężem twym.
Kielich rozbiłem w rywala dłoni,
Rankiem spotkanie już szabla dzwoni
Dziń, dziń, dziń, dziń, dziń, dziń.
Dźwięczy stal, lecą skry,
Szybki cios bólu głos,
Mój przeciwnik we krwi.[1]