W porcie wesołym, gdzie nasz statek cumy miał
Zobaczyłem ją pierwszy raz, od tej pory jakbym spał
Wnet wszystko we mnie w szaleńczy poszło tan
Spodnie dziwnie stały się za ciasne,
szczerą prawdę mówię wam
Szczerą prawdę mówię wam
Pa pa ra pa ra pa ra pa pa pa
Pa ra pa ra pa ra pa ra pa pa pa
Bo takich nóżek, takich bioder nie miał nikt
W dodatku miała czym oddychać zakochałem się więc w mig
Chciałem Ją pieścić, chciałem leżeć u jej stóp
Nie minęły nawet dwie niedziele, stary pastor dał nam ślub
Pa pa ra...
Żonką pijany żyłem wtedy jak we śnie
Na dodatek ona chciała wciąż, mogła nawet byle gdzie
Czas rejsu nadszedł na miesiące długie dwa
Pożegnałem swą kokoszkę, z oka słona spadła łza
Pa pa ra...
W końcu powracam a od progu wita mnie
Babsko grube tak jak mój okręt, po małżeńsku wita się
Tu połowicy tak z tęsknoty zgrubło się
Wszędzie ma wszystkiego tyle, że w rękach mych nie mieści się
Pa pa ra...
Ciągle do łóżka pełna uczuć ciągnie mnie
A ja tchu nie mogę złapać wdzięki jej przytłaczają mnie
Hej marynarzu dobrą radę dać ci chcę
Nie zostawiaj ślicznej żony swej, jej tęsknota zgubi cię
Pa pa ra...[1].
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |